![]() |
rys.Jagienka |
STRASZNIE
DUŻO BRZYDKICH SŁÓW
Chodzić
po Ikei Tobiasz nie chce. To będzie nuda, nuda i nuda. Jagusia też nie chce.
Zostałaby w tym domku zabaw, ale jej samej mama nie zostawi, a Tobiasz orzekł,
że to jest dla dzidziusiów i on nie będzie się kompromitował. No to w końcu
mama powiedziała:
-
Albo idziemy wszyscy razem i wtedy cieszycie się tymi pięknościami, które tam
zobaczycie, albo zostajecie w domku zabaw oboje.
Babcia
też była, zachęcała, żeby poszli, bo tam będzie ślicznie, ale wiadomo, gusty
babci odbiegają od tego, co lubią dzieci. W końcu się jednak zdecydowali i
okazało się, że jest rewelacyjnie. Mnóstwo kapitalnie urządzonych pokoików.
Mebli, mebelków, rozmaitych wesołych przedmiotów, a jak doszli do pokoi
dziecięcych to po prostu taka frajda, jak niemal na najfajniejszym placu zabaw. Szczególnie Jagusia się
cieszyła, bo spotkała Kasię z przedszkola. Mamy rozmawiały, dziewczynki
wchodziły w ogromne, kolorowe tunele, Tobik kręcił je na karuzelce, a
zachwycona babcia pykała zdjęcia. W
końcu trzeba było dalej kupować te lampki i pokrowce na kwrzesła. Dzieciaki
były strasznie zmęczone. Marudzenie się zaczynało, więc mama wsadziła ich do
wózka na zakupy. Z tymi obiciami było najgorzej. Żadne nie pasowały na domowe
krzesła. Zła mama stoi:
-
No i co ja zrobię, kurde!
-
Mamusiu- krzyknęła zaskoczona Jagienka- ty powiedziałaś brzydkie słowo!
-
Nie takie strasznie brzydkie- próbowała ratować sytuację babcia- czasem, jak
człowiek jest bardzo zdenerwowany- może to się zdarzyć, jak się jest oczywiście
dorosłym.
Tobiasz
patrzył zadowolony. Brzydkie słowo. Smakowity kąsek. Mama mówi, to on też może.
-Ani
mi się waż!- krzyknęła spostrzegawcza babcia- nie wolno!
I
wtedy stało się coś dziwnego. Jagienka zasłoniła rączką usta i przez zaciśnięte
zęby wykrzyczała rozpaczliwie;
-
Babciu, babciu, ja mam w buzi strasznie dużo brzydkich słów!
-
Ajajaj! - krzyknęła przestraszona babcia- wypluj je tu szybciutko!
Podstawiła
jej rękę i dziewczynka wydmuchała brzydactwa na jej dłoń. Babcia zgniotła
niedopuszczalne słowa, zmiażdżyła i wytarła starannie chusteczką.
-Fuj,
jakie wstrętne. Teraz dam ci miętówkę, to sobie buzię odkazisz.
Ale
zanim ją wygrzebała z torebki, znów mała zaczęła się zakrywać, a jej policzki
się zaokrągliły. Przebiegły Tobiasz
szybko podstawił rękę i zanim babcia zdążyła zareagować, chwycił, co wypluła
siostrzyczka i szybko połknął.
-
Coś ty zrobił, teraz będzie cię okropnie brzuch bolał.-lamentowała babcia.
No
i co się dalej stało? Wszyscy troje zaczęli się śmiać. Śmiali się i śmiali, i
śmiali. Mało nie popękali od tego śmiechu.
Tylko
mama nie, bo biegała dalej za obiciami.
13.09.2014r.