rys.Kasia |
CZYŚCICIEL
Maszyna
wyglądała jak wielki odkurzacz, przewielki. Zafascynowany Tobiasz patrzył, jak
pan wlewa płyn i szoruje ogromną dutką dywan i wykładzinę w przedpokoju.
Wszystko furczało i buczało, plamy
znikały, a dywan robił się wilgotny. W sobotę miało być przyjęcie i tatuś
powiedział:
-Jak
ty chcesz zapraszać gości, gdy widać w pokoju przede wszystkim plamy na
dywanie.
Wtedy
mamusia szybko zadzwoniła po czyściciela dywanów i zamówiła usługę. Teraz pan kończył już myć wykładzinę w przedpokoju i zabierał
się za obicia na krzesłach. Dzieciaki patrzyły zafascynowane. Tyle huku, szumu,
pryskania. A wszystko się zmienia, jaśnieje. Mógłbym być czyścicielem dywanów,
myślał Tobiaszek. Jak już mi się znudzi bycie policjantem, będę tak szorował dywany.
Ale
to nie koniec roboty. Pan zszedł na dół po schodach i przyniósł stary wózek
Jagusi. Od dawna w nim nie jeździła. Był okropnie brudny. A czasem są dalekie
wyprawy i Jagienka, choć ma już trzy latka, chętnie by się w swoim wózeczku
umościła, gdy nóżki zabolą, albo zrobi się sennie. No i teraz zaczęło się
czyszczenie. Wszystkich zakamarków, zagłębień i schowków. Ram i opon.
Dziewczynka aż zaczęła tańczyć z radości.
-Mój
wózeczek, mój wózeczek.
Przyjemnie
było czyścicielowi, że jego klienci się cieszą z dobrze wykonanej roboty.
-Teraz-
powiedział- nie wolno niczego dotykać- póki rzeczy nie wyschną.
Jak to nie
wolno dotykać, zmartwili się wszyscy. Przecież my zapomnimy. Jak tu nie usiąść
na krześle, jak nie przejść po dywanie? Nie będziemy pamiętać. I wtedy
Tobiaszek zawołał:
- Nie
martwcie się, ja to załatwię!
Wziął kartki
i flamastry, taśmę klejącą i zaczął pisać: Nie
siadać, nie wchodzić, nie dotykać, przejść naokoło. Karteczki poprzylepiał do krzeseł, dywanu,
wózka i szlabanu z poduch i małych bramek do piłki nożnej, które zasłoniły
wykładzinę w przedpokoju. No i oczywiście następnego dnia wszystko było czyste
i suche,
12.07.2012r.