piątek, 14 listopada 2014

STRASZNIE DUŻO BRZYDKICH SŁÓW

rys.Jagienka



STRASZNIE DUŻO BRZYDKICH SŁÓW


Chodzić po Ikei Tobiasz nie chce. To będzie nuda, nuda i nuda. Jagusia też nie chce. Zostałaby w tym domku zabaw, ale jej samej mama nie zostawi, a Tobiasz orzekł, że to jest dla dzidziusiów i on nie będzie się kompromitował. No to w końcu mama powiedziała:
- Albo idziemy wszyscy razem i wtedy cieszycie się tymi pięknościami, które tam zobaczycie, albo zostajecie w domku zabaw oboje.
Babcia też była, zachęcała, żeby poszli, bo tam będzie ślicznie, ale wiadomo, gusty babci odbiegają od tego, co lubią dzieci. W końcu się jednak zdecydowali i okazało się, że jest rewelacyjnie. Mnóstwo kapitalnie urządzonych pokoików. Mebli, mebelków, rozmaitych wesołych przedmiotów, a jak doszli do pokoi dziecięcych to po prostu taka frajda, jak niemal na najfajniejszym  placu zabaw. Szczególnie Jagusia się cieszyła, bo spotkała Kasię z przedszkola. Mamy rozmawiały, dziewczynki wchodziły w ogromne, kolorowe tunele, Tobik kręcił je na karuzelce, a zachwycona  babcia pykała zdjęcia. W końcu trzeba było dalej kupować te lampki i pokrowce na kwrzesła. Dzieciaki były strasznie zmęczone. Marudzenie się zaczynało, więc mama wsadziła ich do wózka na zakupy. Z tymi obiciami było najgorzej. Żadne nie pasowały na domowe krzesła. Zła mama stoi:
- No i co ja zrobię, kurde!
- Mamusiu- krzyknęła zaskoczona Jagienka- ty powiedziałaś brzydkie słowo!
- Nie takie strasznie brzydkie- próbowała ratować sytuację babcia- czasem, jak człowiek jest bardzo zdenerwowany- może to się zdarzyć, jak się jest oczywiście dorosłym.
Tobiasz patrzył zadowolony. Brzydkie słowo. Smakowity kąsek. Mama mówi, to on też może.
-Ani mi się waż!- krzyknęła spostrzegawcza babcia- nie wolno!
I wtedy stało się coś dziwnego. Jagienka zasłoniła rączką usta i przez zaciśnięte zęby wykrzyczała rozpaczliwie;
- Babciu, babciu, ja mam w buzi strasznie dużo brzydkich słów!
- Ajajaj! - krzyknęła przestraszona babcia- wypluj je tu szybciutko!
Podstawiła jej rękę i dziewczynka wydmuchała brzydactwa na jej dłoń. Babcia zgniotła niedopuszczalne słowa, zmiażdżyła i wytarła starannie chusteczką.
-Fuj, jakie wstrętne. Teraz dam ci miętówkę, to sobie buzię odkazisz.
Ale zanim ją wygrzebała z torebki, znów mała zaczęła się zakrywać, a jej policzki się zaokrągliły. Przebiegły  Tobiasz szybko podstawił rękę i zanim babcia zdążyła zareagować, chwycił, co wypluła siostrzyczka i szybko połknął.
- Coś ty zrobił, teraz będzie cię okropnie brzuch bolał.-lamentowała babcia.
No i co się dalej stało? Wszyscy troje zaczęli się śmiać. Śmiali się i śmiali, i śmiali. Mało nie popękali od tego śmiechu.
Tylko mama nie, bo biegała dalej za obiciami.

13.09.2014r.