![]() |
rys.Jagienka |
O ŚLIMACZKU, KTÓREGO NIE BYŁO
Jagienka
wymarzyła sobie, że zaopiekuje się jakimś malutkim, słodziutkim ślimaczkiem.
Trzeba było mu znaleźć ładne pudełeczko, w którym miałby mieszkać, więc
spenetrowała szafkę słoiczkowo-pudełkową i znalazła takie, co się w nim nosiło
kanapki do szkoły. Nadawało się idealnie. Wzięła ze sobą babcię, psa Erosa i
poszli. Niestety ten dzień nie nadawał się na szukanie samotnego zwierzątka.
Był upał. A w upale takie istotki uciekają w gąszcz traw, ani ich śladu na
dróżkach.
No
to co innego wymyślimy? Pozbieramy cuda przyrody. Babcia pokazała Jagience
niezwykłe właściwości ostu z rzepami. Znacie te przylepiające się do
wszystkiego kuleczki? Ale się spodobały dziewczynce! Przyczepiła je od razu
laleczce na swojej bluzce robiąc jej z rzepów nosek i loczki. Przyczepiły też
Eroskowi do ogona. Bo jakże to takim
pustym ogonem ma machać, gdy tyle rzepów wokół!?
Potem było wąchanie wonnej bylicy. Na pewno
ślimaczek zje ją ze smakiem, cieszyła się dziewczynka. Stokrotki śliczne rosły.
One są bardzo smaczne, Jagienka wie, babcia uczy ją jeść różne kwiatki. Ale nie
wszystkie, niektóre są trujące. Nie wolno próbować bez pytania.
A
potem poszły na lody. Wzięły dwa ostatnie z tych najpyszniejszych. Postanowiły,
że zjedzą je na ławce w parku. A tu patrzcie, gorąco, daleko, nie dały rady
wytrzymać, porozwijały z papierków, co było niezwykle trudne, tym bardziej, że
babcia trzymała smycz z ciągnącym ją mocno Erosem, a w drugiej ręce torbę z
zakupami, a jej wnuczka pudełko dla ślimaka, jak pamiętacie. Papierków nie
wolno rzucać na ścieżki w parku, więc naprawdę trudno było pałaszować lody w
takich warunkach. Umazały się niemożebnie. No i kłopot. Kupiły lody tylko dla
siebie, a ich buzie pokazywały, co jadły. A tu okazuje się, że nie mają chusteczek. Wszyscy się dowiedzą i
zakrzykną, a dla nas nie kupiłyście? Wstyd będzie. Co zrobić?
Siadły
na ławce, dokończyły lody, popatrzyły na siebie i w śmiech. Takie umorusane!
Wokół drzew moc, a na nich listeczki jak chusteczki. Idź, Jagienko, mówi
babcia, poproś drzewko, żeby nam dało trochę listków. Ukłoniła się ślicznie
dziewczynka, poproszę kilka listków. Drzewko pomachało gałązkami, wyciągnęło je
w stronę jej rączek, zerwała. Wyciągnęły języki polizały, umyły swoje buzie.
Śmiesznie było, że jej. Teraz nikt nie pozna, co jadły sobie na ławce z parku.
A
co ze ślimaczkiem?
Jeszcze
go nie ma, bo nadal ogromne upały. Ale jak tylko zacznie padać deszcz, na pewno
znajdzie się w pudełeczku pełnym liści i traw. Bo po deszczu ślimaczki wychodzą
tłumnie na ścieżki w parku. Ale w tym domku Jagusiowym długo nie będzie, bo na pewno stęskni się za
swoimi trawnikowymi przyjaciółmi, a Jagienka wie, co znaczy przyjaźń, więc go
wtedy wyniesie do parku. Nie szkodzi, znajdzie sobie drugiego. Też na trochę.
4.08.2015r.