niedziela, 24 lutego 2013

MALOWANIE NA SZKLE

rys.Ada  

MALOWANIE NA SZKLE

    -Mogę wyjść na balkon?- pyta Tobiaszek. Balkon babci jest zupełnie inny niż tamten w Poznaniu. Bardzo mały, ale za to wszystko widać, co się dzieje na ulicy. Widać samochody i jeżdżące na rowerach dzieciaki.
Babcia biegnie szybko po dywanik, żeby dzieci mogły usiąść. Bo normalnie nikt tam nie siedzi. Wchodzi się tylko, żeby podlać kwiatki, jak nie pada deszcz, albo wystawić suszarkę na bieliznę po praniu. Teraz siedzą dzieci, cieszą się. Słoneczko z drugiej strony budynku, nie razi jeszcze w oczy. Ładnie i ciepło.
-Cio będziemy lobić?-zastanawia się Jagienka.
-Będziemy malować na szkle- na to babcia. I już biegnie po przygotowane lakiery do paznokci. Niektóre się już kończą, niektóre troszkę się zestarzały. Trzeba wykorzystać resztki. A do tego piękny słoik po kawie i błękitna butelka po wodzie mineralnej.
Tobiasz nieraz już malował babci farbkami butelki do podlewania kwiatów. Teraz zabiera się metodycznie do pracy. Równiutko, maźnięcie przy maźnięciu pokrywa błękit butelki czerwienią lakieru. Lubi porządną robotę. To będzie wazon na jeden kwiat. Na przykład różę.
Jagusia nie może nazachwycać się pracą.
-Babciu, patś, jak ja pięknie maluję!
Na słoiczku pojawiają się czerwone i różowe maźnięcia jak kropelki deszczu. Dziewczynka się cieszy. – Lubię!
Tobiasz już nie maluje.  Butelka czerwona do połowy. Starannie pokryta lakierem. Starczy tej roboty. Teraz pójdzie babci pomagać w kuchni. Przygotujemy stół do obiadu. A dziewczynka starannie zakręca i odkręca lakiery. Ma teraz podwójne zadanie.  Skończyć butelkę Tobiaszka i swój słoiczek. Jaka frajda.

2.09.2012r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz