-Nie, absolutnie się nie
zgadzam!- powiedział Tobiaszek tacie. I tak całą noc był bez mamy, która z
Jagienką spała u babci Eli, a teraz jeszcze tata chce, żeby poszedł do jakiejś
ciocibabci Elwirki. Nie, on natychmiast idzie na Laszki-to ulica, gdzie mieszka
babcia Ela z dziadkiem Jurkiem. Jak się ma trzy i pół roku,nie można tak długo być bez mamy. To jest
wielka niesprawiedliwość!
Jednak potem tata poszeptał
Tobikowi do ucha i okazało się, że po wyjściu stamtąd, pojadą do mamy autobusem.
Au-to-bu-sem, gratka nie byle jaka. Rzadko Tobiasz jeździ autobusem. Pociągiem
często, samolotem się zdarzyło kilka razy, ale najczęściej starym polonezem po
pradziadku. Z tym polonezem to jest tak, że on najczęściej jest w naprawie i
Tobiaszek naprawdę często prosił tatę, żeby już wreszcie kupili jego ulubionego
mercedesa, albo chociaż bmw. Tata obiecywał, że zmienią samochód, aż tu
przyszedł jakiś okropny Kryzys i tata znów nie może nic kupić. Jakby Tobiaszek
spotkał tego Kryzysa, to by mu powiedział. Ale za to czasem mogą pojechać
autobusem. To też coś. Dlatego w końcu chłopczyk zgodził się iść do tej
ciocibabci.
W skrzynce na listy była reklama
. Mebli. Babcia, bo z nią szedł, wybrała sobie różową kanapę, a Tobiasz w
czerwono-fioletowe paski. Potem poszedł do pojemników recyklingowych,
przeczytał na jednym z nich PAPIER i wrzucił reklamę.
Przeleciała osa. On nie lubi
bardzo os! A babcia powiedziała mu, że przepada za nimi i chociaż czasem ją
żądlą, przyjaźni się z tymi owadami. I opowiedziała mu historię o tym, jak
kiedyś siedziała, czytała książkę i jadła kanapkę z boczkiem. Nagle zobaczyła,
że do kanapki przyleciała osa, usiadła na talerzyku, oderwała kawałek boczku,
wzięła w przednie łapki i poleciała z nim do gniazda pod dachem domku, w którym
mieszkała babcia. Bardzo się wzruszyła i od razu z nią zaprzyjaźniła. Wstyd jej
było bardzo, gdy osa wróciła i już nie znalazła kanapki na talerzyku. Od tej
pory bardzo delikatnie się z nimi obchodzi, częstuje, czym ma, a gdy wpadną do
domu ostrożnie bierze je w serwetkę i wypuszcza za okno.
Tato dogonił ich na drodze i
poniósł trochę Tobiaszka, bo się chłopczyk zmęczył w upale. Ciocia Elwirka z
wujkiem Mateuszem mieszkają w pracowni, pod samym dachem. Jest tam mnóstwo
obrazów, na których latają ludzie pod parasolami i grają na różnych
instrumentach. Ciociababcia od razu po przyjściu dała Tobikowi biało-czarnego
pieska z wielkim nosem i ogromnymi, szklanymi oczami. E tam, pomyślał
Tobiaszek, to nie samochód, tylko taka zabawka, phi. I położył ją na kolanach
babci Hani.
-Cześć, Tobiaszku- powiedział
piesek- pobawisz się ze mną?
-Cześć- odpowiedział Tobiaszek-
tak.
–Pogłaszcz mnie -poprosił piesek
i Tobiaszek serdecznie go pogłaskał . –Cieszę się, że mnie lubisz, bo ja ciebie
bardzo kocham, bo jestem twoim pieskiem. A masz inne zwierzątka?
–Tak, kotka Margolcię, pieska
Eroska, rybki i jeszcze Pieska w Czerwonej Czapce(to było o mnie!).
-A mnie też nadasz jakieś imię?
-Dobrze, Elosek-Nosek.
-Ale mam piękne imię-zawołał
Elosek-Nosek.-I weźmesz mnie ze sobą?
-Pewnie, że wezmę. Zabiorę cię do
sklepu, w którym jest czołg. Ja będę kierował, a ty będziesz siedział i
patrzył, co ja robię.
-Cieszę się, cieszę!
-A potem pojedziemy do babci Eli.
Autobusem. I będę cię trzymał, żebyś się nie wywrócił.
- Będę mógł z tobą spać?
-No pewnie-powiedział zadowolony
Tobiaszek. Piesek już był w jego ramionach.
Na koniec chłopczyk podszedł do
ciocibabci i powiedział:
-Bardzo dziękuję za Eloska-Noska-
i podał cioci rękę.
-Podziękowałem
ciocibabci-wyszeptał tacie do ucha wychodząc.
A ja nie mogę się doczekać, kiedy
my się poznamy- dwa pieski Tobiaszka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz