Tobiaszek bardzo
lubi siedzieć na balkonie u babci. Ona mieszka na czwartym piętrze. To bardzo
wysoko, bardziej niż na pierwszym, w Poznaniu. Widać stąd dachy domów. Czerwone
i niebieskie. Chodzących ludzi, psy i samochody. Nawet kolorowe śmietniki do
wrzucania papierów po ciastkach i lodach. Tobiaszek zawsze do nich wrzuca,
nigdy na ziemię. On bardzo nie lubi śmieci na ziemi.
Od razu, jak po raz
pierwszy wszedł na balkon, zobaczył wielkie cyfry na domach naprzeciwko:osiem, cztery, dwanaście. Lubi je odczytywać.
Numery na drzwiach mieszkań, gdy idzie po schodach w domu babci, też bardzo
lubi czytać. Babcia mieszka w domu numer trzy mieszkania dziesięć, a Tobiaszek
w Poznaniu- w domu numer szesnaście mieszkania trzy.
Na balkonie u babci
są też kwiaty i trawa. Trawa ma kłoski. Tobik je dzisiaj zrywał i zrzucał na
trawnik przed domem. Babcia pozwoliła. Tę trawę lubi jeść Margolcia, kotka
babci i trochę Tobiaszka też. Babcia bardzo lubi pokazywać swojemu wnuczkowi
ptaki. Uczy go ich nazw. Ciągle się pyta Tobiaszka, co to za ptak. Tobiaszek
lepiej zna się na samochodach, więc babcia ciągle musi mu podpowiadać, że to
jest gołąb, to wróbel, a to kawka. Ale wczoraj na niebie oprócz jerzyków, co mają
ostre skrzydełka i są bardzo czarne, pokazał się wielki , czerwony balon. Miał
pod spodem ogromny kosz-gondolę, w którym siedzieli ludzie i co chwila buchał
do niego ogień. Był bardzo wielki i piękny. Aż zawołali dziadka Kazika, żeby
też zobaczył. Tylko prababcia Jagódka go nie zobaczyła, bo za szybko schował
się za dachami. Tobik bardzo chciałby polecieć takim balonem. Zobaczyłby pod
spodem malusieńkie domy, lasy drogi. A nad głową chmury. Widział już coś
takiego, gdy leciał samolotem. Ale balonem byłoby jeszcze wspanialej. Jak się
nie ma skrzydeł jak ptak, to trzeba latać balonem, albo samolotem. Niestety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz