... |
NA DZIAŁCE
Mój Tobiaszek, gdy przyjeżdża do Olsztyna, nie może
się doczekać, kiedy pójdzie z dziadkiem
Jurkiem i babcią Elą na działkę. Tam jest bardzo pięknie. Zupełnie inaczej niż
w mieście. Są drzewa, trawa i różne zasadzone warzywa, a także porzeczki, które
Tobiaszek uwielbia zrywać prosto z krzaka.
Tym razem było jeszcze ciekawiej, bo miał ze sobą nowiusieńką motorówkę,
którą kupił z mamusią za pieniążek , jaki dostał od prababci Irenki. W beczce
przy kranie mógł ją puszczać na wodę jak na morzu. Ale najświetniej było, gdy
przyszedł jego kolega Kubuś. Co się nachlapali wody, namoczyli i nawygłupiali!
W wielkiej plastikowej podstawce od parasola ogrodowego była woda, która ciągle
ciekła i ciekła, a oni wymyślali mnóstwo jej zastosowań. A śmiali się przy tym!
Nagle Kuba zobaczył małą konewkę i pobiegł z nią od
razu do beczki przy kranie. Po wodę. Gdy ją napełnił, zaczął podlewać grządki.
O rany, jak się Tobik rozzłościł. On też chciał bardzo mieć konewkę i też
chciał podlewać. Obraził się na wszystkich i powiedział, że stąd już wychodzi ,
bo nie ma nic. Ale od czego są dziadkowie! Dziadek Jurek poszedł do małego
domku, gdzieś poszperał, i wyniósł
Tobiaszkowi wiaderko. Okazało się zupełnie niezłe do podlewania tych grządek.
A potem był grill, dziadek przyrządzał jak zawsze
pyszne mięska, a chłopaki przebiegali przez śmierdzący dym z grilla. To było
okropne i też bardzo śmieszne.
Na koniec była wspaniała gra w piłkę nożną z
mamusiami i dziadkiem i jedzenie smakołyków: lizaczków i ciasteczek
trójkącików. Tobiaszek bardzo lubi
chodzić na działkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz