sobota, 21 lipca 2012

NA DZIAŁCE

...

NA DZIAŁCE


Mój Tobiaszek, gdy przyjeżdża do Olsztyna, nie może się doczekać, kiedy pójdzie  z dziadkiem Jurkiem i babcią Elą na działkę. Tam jest bardzo pięknie. Zupełnie inaczej niż w mieście. Są drzewa, trawa i różne zasadzone warzywa, a także porzeczki, które Tobiaszek uwielbia zrywać prosto z krzaka.                                                                                             Tym razem było jeszcze ciekawiej, bo miał ze sobą nowiusieńką motorówkę, którą kupił z mamusią za pieniążek , jaki dostał od prababci Irenki. W beczce przy kranie mógł ją puszczać na wodę jak na morzu. Ale najświetniej było, gdy przyszedł jego kolega Kubuś. Co się nachlapali wody, namoczyli i nawygłupiali! W wielkiej plastikowej podstawce od parasola ogrodowego była woda, która ciągle ciekła i ciekła, a oni wymyślali mnóstwo jej zastosowań. A śmiali się przy tym!
Nagle Kuba zobaczył małą konewkę i pobiegł z nią od razu do beczki przy kranie. Po wodę. Gdy ją napełnił, zaczął podlewać grządki. O rany, jak się Tobik rozzłościł. On też chciał bardzo mieć konewkę i też chciał podlewać. Obraził się na wszystkich i powiedział, że stąd już wychodzi , bo nie ma nic. Ale od czego są dziadkowie! Dziadek Jurek poszedł do małego domku,  gdzieś poszperał, i wyniósł Tobiaszkowi wiaderko. Okazało się zupełnie niezłe do podlewania tych grządek.
A potem był grill, dziadek przyrządzał jak zawsze pyszne mięska, a chłopaki przebiegali przez śmierdzący dym z grilla. To było okropne i też bardzo śmieszne.
Na koniec była wspaniała gra w piłkę nożną z mamusiami i dziadkiem i jedzenie smakołyków: lizaczków i ciasteczek trójkącików.  Tobiaszek bardzo lubi chodzić na działkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz