czwartek, 20 września 2012

ŚMIECH I PŁACZ

rys.Karolinka

ŚMIECH I PŁACZ
           
Kiedy ktoś robi zabawne miny, albo się ucieka w zabawie w Króla Lula, to chce się bardzo śmiać. Śmiech jest niesamowicie potrzebny. Człowiek zdrowieje, jak się śmieje. I życie jest piękniejsze, cały świat jest piękniejszy. Smutki uciekają i chowają się po kątach, gdy się śmiejemy.
Chcecie wiedzieć , jak Tobiasz bawi się z babcią  w Króla Lula? Tobik siedzi na fotelu, a babcia mówi:
-Dzień dobry ci Królu Lulu z kartoflanym nosem, polewanym sosem. Tobiasz wtedy odpowiada:
-Dzień dobry wam dzieci śmieci, gdzieście były, coście robiły? No to babcia na przykład:
-Och, byłyśmy w ogrodzie, latałyśmy z kwiatka na kwiatek, a miałyśmy śliczne kolorowe skrzydełka. Tobik się zamyśla i  nie wie, co powiedzieć. To wtedy babcia dodaje:
-I zaczynałyśmy się na literkę M.
Wtedy chłopczyk nie ma już wątpliwości i krzyczy:
-Byłyście motylkami!
-Tak!- Wołają dzieci śmieci i zaczynają uciekać po całym domu. A Król Lul goni je i śmieją się wszyscy do rozpuku. Uwielbiają tę zabawę. Aż ich brzuchy bolą z tego śmiechu.
A do czego potrzebny jest płacz? Ostatnio Tobik zastanawiał się nad tym z babcią. I doszedł do wniosku, że płacz jest bardzo potrzebny, jak człowiek się przewróci, zgubi się , albo  chce mu się  jeść , czy spać. Jak mu po prostu smutno. Mamusia często  mówi, że nie trzeba płakać, że wystarczy powiedzieć. Ale czasem się nie da powiedzieć. Płacz jest wygodniejszy. Szybciej można wyrazić to , co się czuje. Jak człowiek będzie trochę starszy, to łatwiej będzie mu powiedzieć. A gdy  ma się tylko trochę ponad trzy lata , to mimo wszystko o wiele szybciej jest wypłakać żal, ból , czy smutek niż opowiedzieć o tym.
            Na przykład ostatnio, gdy Tobiaszek z mamą, Jagienką  i babcią był w odwiedzinach u Franka na spotkaniu dzieci i mam,  wydarzył się okropny wypadek. Kiedy cała gromadka wesołych dzieci bawiła się radośnie, Franek przewrócił się i rozciął sobie głowę. Ojej, jak płakał. I krew leciała! Wszystkie mamy się zbiegły, zadzwoniły po pogotowie, okładały Franka lodem i uspokajały. Inne dzieci się przestraszyły i  usiadły cichutko w piaskownicy. Opiekował się nimi duży Robert. On chodzi już do pierwszej klasy i niejedno widział. Opowiadał dzieciom różne historie ciekawe i trochę straszne. Wszyscy bardzo współczuli Frankowi. A on płakał, płakał i płakał. Co by było, gdyby nie mógł? Przecież z tym płaczem wypłakiwał też straszny ból i okropny strach. Łatwiej mu było. Szczególnie potem, gdy pan doktor zszywał mu czoło.
Tobiaszek bardzo dobrze rozumiał jego płacz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz